„Ojczyzna to wielka zbiorowość, to historia, język, tradycje – ale także pojedynczy człowiek, który to wszystko nosi w sercu.”
— prof. Władysław Bartoszewski
Wieczór jest przepiękny. Z balkonu mieszkania w Erywaniu widać różowy zachód słońca i dumnie rysujące się w oddali ormiańskie góry. Porusza się świat daleki, a bliski zarazem...
Przede mną stoi niebieski kubek w słynne łowickie wzory z gorącą kawą. Rozmyślam nad pytaniami. Tak wygląda moje życie – od pewnego momentu polskość i ormiańskość ściśle się ze sobą splatają.
Tak pisze Sofya. Redaktorka kwartalnika „Póki my żyjemy”, tłumaczka doświadczeń i historii, które mają jedno wspólne: miłość do słowa. Do języka, który przyswoiła z odwagą. Do dziedzictwa, które przyjęła jak światło, światło które niesie dalej.
Nasza rozmowa nie miała scenariusza. Miała rytm. Rytm serca osoby, która odnalazła siebie pomiędzy dwoma kulturami. Która wie, że to, co najważniejsze, często zaczyna się nie od decyzji, lecz od wewnętrznego poruszenia, od jednego zdania nauczycielki, które dało początek nowemu. Tak właśnie zaczyna się ta historia - niezauważalnie, od lekcji języka polskiego… Od słów zapisanych w zeszycie. Od pochwały wypowiedzianej z czułością. Od jednej opowieści, a potem kolejnych, coraz odważniejszych.
Co sprawiło, że postanowiłaś zaangażować się w działania polonijne w Armenii?
To było ponad 15 lat temu, kiedy uczęszczałam na lekcje języka polskiego. Moja nauczycielka Pani Ola często mówiła, że mam wspaniałą wyobraźnię literacką. Za każdym razem, gdy oddawałam tekst do oceny, otrzymywałam pochwały za swoją wyobraźnię. W pewnym momencie wyróżniła mnie w obecności ówczesnej Prezeski Polonii, świętej pamięci Pani Ałły. Tak właśnie trafiłam do kolegium redakcyjnego.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z językiem polskim i co sprawiło, że ten język stał się dla Ciebie tak ważny?
Moja prababcia była Polką, ale w rodzinie nikt nie mówił po polsku. To ja jako pierwsza postanowiłam to zmienić. Zaczęłam uczyć się języka polskiego z czystej ciekawości i bardzo szybko odkryłam, że to coś więcej. Dzięki wspaniałym nauczycielom i atmosferze lekcji, język polski stał się dla mnie bramą do historii mojej rodziny, ale też do czegoś nowego. Od tamtej pory wszystko zaczęło się zmieniać...

Opowiedz proszę, jak wygląda praca redaktorska w Waszym kwartalniku.
Praca w kwartalniku jest dobrowolna i w moim przypadku łączy się z chęcią doskonalenia znajomości języka polskiego. Dzięki naszej Prezesce Pani Lianie, która zorganizowała pracę kolegium w sposób bardzo demokratyczny, oprócz materiałów bezpośrednio związanych z życiem i działalnością "Polonii", mamy też swobodę poruszania innych tematów, które mogą zainteresować naszych czytelników. Na przykład zagadnienia językowe, fragmenty literatury polskiej czy przepisy tradycyjnych potraw.
Sofyo, jakie tematy uważasz za szczególnie ważne dla polskiej społeczności w Armenii?
Najważniejsze są dla mnie tematy, które w sposób zrozumiały, ciekawy i głęboki ukazują dziedzictwo kulturowe i historyczne Polski. Uważam, że zwłaszcza dzieci i młodzież powinny być świadome tej przeszłości i mieć szanszę, by ją poznawać. Staram się też pisać tak, aby teksty były zrozumiałe i wciągające również dla osób, które dopiero uczą się języka polskiego. Taka była moja droga i wiem, jak bardzo forma przekazu wpływa na to, co zostaje z nami na dłużej.
Jaki jest Twój sposób na zaangażowanie młodzieży do działalności w mediach polonijnych?
W kolegium redakcyjnym kwartalnika „Póki my żyjemy” bardzo ważną rolę odgrywają nauczyciele języka polskiego, których do Armenii kieruje ORPEG – Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą. Nasi polscy nauczyciele prowadzą zajęcia nie tylko w siedzibach Stowarzyszenia Kulturalnego Polaków w Armenii „Polonia" w Erywaniu i Giumri, ale również na kierunkach slawistyki na kilku uczelniach w Armenii.

Co ważne, lekcje języka polskiego w ośrodkach „Polonii" są całkowicie bezpłatne i otwarte dla wszystkich chętnych, zarówno członków jak i sympatyków. To właśnie nasi lektorzy najczęściej zachęcają studentów do tworzenia materiałów związanych z ich doświadczeniami językowymi lub edukacyjnymi wyjazdami do Polski.

Taka polityka naszej redakcji sprzyja ciągłości pracy i pozwala w naturalny sposób wprowadzać do zespołu nowe osoby. Dodatkowo, teksty przygotowane przez młodsze pokolenie pisane ich własnym językiem i poruszające tematy, które są im bliskie sprawiają, że nasze publikacje stają się bardziej autentyczne i angażujące dla młodych odbiorców.
Skąd czerpiesz pomysły na nowe tematy?
Zazwyczaj tematy wybieramy podczas spotkań kolegium redakcyjnego. Nasza prezeska, pani Liana Harutyunyan, która jednocześnie pełni funkcję redaktorki naczelnej „Póki my żyjemy”, proponuje nam najważniejsze zagadnienia, które warto poruszyć, a my wybieramy te, które są nam najbliższe.
Jak wygląda struktura Waszego kwartalnika i jakie miejsce w nim zajmują Twoje teksty?
Nasz kwartalnik „Póki my żyjemy” poświęcony jest przede wszystkim życiu armeńskiej Polonii. Relacjonujemy nasze imprezy, wydarzenia kulturalne i sportowe, wyjazdy, wizyty gości, a także przybliżamy historię, kulturę i literaturę polską. Pojawiają się też inne tematy, które wspierają łączność członków Polonii, osób polskiego pochodzenia oraz sympatyków Polski.
Czy możesz opowiedzieć o jakimś szczególnym numerze kwartalnika lub materiale, który jest dla Ciebie ważny?
Każdy numer kwartalnika ma swoją duszę. Ale jednym z tekstów, który szczególnie zapadł mi w pamięć, był ten, który napisałam po moim pierwszym udziale w Forum ŚSMP w 2019 roku. To było niesamowite przeżycie. Większość osób już się znała, przyjaźniło się od dawna. A ja byłam nowicjuszką. Obawiałam się, że trudno będzie mi odnaleźć się w tym ukształtowanym środowisku dziennikarzy polonijnych. Ale już pierwszego dnia zostałam ciepło przyjęta. Teresa Sygnarek i Ewa Ikwanty od razu wprowadziły mnie w to grono. Wieczorem znałam już wszystkich. Rozmawialiśmy, dodawaliśmy się na Facebooku… A przepaść, której się bałam, po prostu zniknęła - jakbyśmy znali się od lat. To doświadczenie było tak silne, że jeszcze długo po powrocie z Krakowa nie mogłam zebrać myśli, żeby napisać relację do kwartalnika. Emocje były tak żywe, że potrzebowałam czasu, by znaleźć dla nich odpowiedni kształt słów…
Jakie są Twoje marzenia związane z działalnością polonijną?
Chciałabym, żeby jeszcze więcej osób w Armenii odkryło, że polskość to nie tylko paszport czy pochodzenie, ale także otwartość na kulturę, język i historię. Żebyśmy nadal budowali wspólnotę – nie tylko formalną, ale prawdziwie ludzką i serdeczną.
Co sprawia Ci największą satysfakcję w pracy redaktorki?
Największą satysfakcję daje mi to, że moje teksty trafiają do ludzi. Że ktoś je czyta, może się uśmiechnie, może czegoś się dowie, a może odnajdzie w nich coś znajomego. Dla mnie to nie tylko pisanie. To sposób, by być blisko innych, nawet jeśli dzielą nas kilometry.
Sofyo, czy pamiętasz swój pierwszy tekst opublikowany w kwartalniku?
Tak! To było bardzo krótkie opowiadanie o mojej prababci, które napisałam jeszcze jako uczennica. Zostało opublikowane bez żadnych zmian, co dodało mi ogromnej odwagi i motywacji. Doskonale pamiętam to uczucie, kiedy uświadomiłam sobie, że ktoś potraktował moje słowa poważnie.
Czy pamiętasz swoje pierwsze publiczne wystąpienie lub kontakt z mediami? Jak to wspominasz?
Doskonale pamiętam, jak drżał mi głos, kiedy po raz pierwszy przyjechałam na Forum ŚSMP, a Małgorzata Skubińska nagrywała ze mną wywiad. To było dla mnie wielkie przeżycie pełne tremy, ale i radości, że mogę opowiedzieć swoją historię.
.jpg)
„W środowisku polskim po prostu Zosia” – napisałaś w swoim BIO. I właśnie tak Cię teraz zapytam. Zosiu, co ŚSMP wniosło do Twojego życia zawodowego lub prywatnego?
ŚSMP przede wszystkim wniosło do mojego życia wielu wspaniałych ludzi i znajomości, z których naprawdę się cieszę. Dzięki udziałowi w forach i szkoleniach organizowanych przez Stowarzyszenie poznałam życie Polonii w innych krajach. Poznałam osobiste historie członków, ich doświadczenia i okoliczności, w których działają. Wcześniej żyłam w małym świecie armeńskiej Polonii i patrzyłam na polonijną rzeczywistość wyłącznie przez pryzmat naszej organizacji. Dopiero rozmowy zarówno te indywidualne, jak i w grupie uświadomiły mi, jak różnorodny i bogaty jest świat Polonii. Że organizacje powstawały w różnych czasach i miejscach, z różnych powodów i każda z nich ma swoją niepowtarzalną historię. Udział w forach to także ogromny rozwój zawodowy. Dzielimy się doświadczeniami, uczymy się nowych metod redakcyjnych i poznajemy ciekawe narzędzia do tworzenia i prezentacji treści, z których potem korzystam przy przygotowaniu materiałów do naszego kwartalnika. A starannie dobrane tematy szkoleń wzbogacają moją pracę redaktorską. Z każdego forum wracam do Armenii z bagażem nowej wiedzy i z jeszcze większą motywacją, by twórczo ją wykorzystać.
Czy jest coś, co chciałabyś jeszcze dodać od siebie, a o co Cię nie zapytałam?
Jedyne, co chciałabym dodać, to słowa głębokiej wdzięczności, zarówno dla zarządu ŚSMP, za możliwość corocznych spotkań w gronie moich kolegów z całego świata, wymiany doświadczeń i doskonalenia moich umiejętności, jak i dla Agnieszki – osobiście, za wyrozumiałość, cierpliwość i życzliwość.
Kończąc tę rozmowę, wciąż widzę ten kubek i Zosię, która siedzi na swoim balkonie, patrząc w stronę gór – gdzieś pomiędzy Erywaniem a wspomnieniami. Wystarczyło jedno polskie słowo, aby coś się poruszyło. Potem drugie. Potem głos...

Język nie był tylko narzędziem, stał się mostem. Zosia ten most zbudowała własnymi słowami, nadając im znaczenie i kierunek. Otworzyła drzwi do świata, który był kiedyś zamknięty. Nie z powodu wrogości, lecz z powodu zapomnienia. To, co dla innych było historią przodków, dla niej stało się przestrzenią działania. Polskość nie była w niej obecna z krwi, była decyzją, pragnieniem i miłością, która nie potrzebuje uzasadnień.
Zosia nie mówi o tożsamości, ona ją współtworzy z lekkością, radością i wdzięcznością, która udziela się każdemu, kto z nią rozmawia.
Głosem polskiego serca, brzmi ta historia…

Drodzy Czytelnicy 👋
Dziękujemy za lekturę i wspólną podróż przez świat mediów polonijnych. W kolejnych tygodniach zaprezentujemy sylwetki kolejnych redaktorów – ludzi, którzy budują mosty między Polską a Polonią na całym świecie.
Pozostańcie z nami i niech każdy z tych wywiadów będzie okazją do refleksji, inspiracji i lepszego zrozumienia misji, jaka przyświeca mediom polonijnym.
Agnieszka Smydra – redaktor ŚSMP
Napisz komentarz
Komentarze