„Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko trudne do wykonania.”
– Józef Piłsudski

Jak zaczęła się Twoja przygoda z dokumentowaniem życia Polonii w Austrii? Co sprawiło, że założyłaś portal Elipsa.at?
Zaczęło się od malarstwa… Kiedyś malowałam i rysowałam, eksperymentując z różnymi technikami. Powstały setki rysunków i dziesiątki obrazów. Postanowiłam zorganizować wystawę swoich prac oraz moich malujących koleżanek Polek z Wiednia. Wernisaży było kilka, a na spotkania zaczęli przychodzić zarówno Austriacy, jak i Polacy. Wkrótce do naszych wydarzeń dołączyli muzycy, tworząc niezwykłe tło dźwiękowe dla obrazów. To była prawdziwa grupa multikulti. Solistką była Jenny Bell, nigeryjska piosenkarka, na pianinie grał przyjaciel Austriak, a jego miejsce czasem zajmowała Japonka. Na niekonwencjonalnych instrumentach energii dodawał chłopak z Kongo czasem Polonia i działacze polonijni zaczęli zauważać moją działalność. Byłam zapraszana do różnych projektów i coraz częściej fotografowałam wydarzenia polonijne. Ciągle jednak czegoś mi brakowało. Tak narodził się pomysł stworzenia portalu, w którym mogłabym dokumentować wszystko, co robię i powstała Elipsa.at. Początki były bardzo trudne. Nie umiałam nawet założyć adresu e-mail. Jestem samoukiem, wszystkiego uczyłam się od podstaw. Kiedy zaczynałam, miałam 50 lat. Dziś mam 67 i nadal się uczę. Sama prowadzę administrację portalu, wyszukuję nowinki, tworzę fotoreportaże i piszę teksty. Dawniej wymagało to ode mnie wiele czasu i wysiłku, dziś jest przyjemnością. Materiałów do pracy dostarczają mi różne źródła, zaprzyjaźnione redakcje czy urząd miasta Wiedeń, od którego otrzymuję regularne informacje o wydarzeniach i zmianach przepisów. Portal finansuję z własnej emerytury. Niestety, pomimo wielu prób, nigdy nie udało mi się zdobyć dotacji. Życie Elipsy jest nierozerwalnie związane z moim własnym. Żyć będzie tak długo, jak ja. To smutne, ale taka jest rzeczywistość. Elipsa.at koncentruje się na kulturze, wydarzeniach sportowych, akcjach społecznych, edukacji, a także codziennym życiu Polonii w Austrii, zwłaszcza w Wiedniu, największym skupisku polonijnym w tym kraju.
Basiu, twoja pasja do fotografii, pisania i filmowania była impulsem do stworzenia około setki filmów i fotoreportaży. Co daje Ci najbardziej energię w tej twórczej pracy?

Po malarstwie, redagowaniu portalu, organizowaniu wielu projektów polonijnych i stworzeniu Polsko-Austriackiego Stowarzyszenia Integracyjno-Informacyjnego Elipsa, gdzie nadal jestem prezesem, oraz pracy w innych organizacjach, jako sekretarz Forum Polonii, Federacji Polaków w Austrii i Klubu Seniorów „Ostoja”, wciąż szukam nowych wyzwań. Aktualnie kończę pisać książkę, która ukaże się w przyszłym roku. A moją największą miłością, od pierwszego kliknięcia, jest fotografia! Fotografowanie mamy chyba w genach. Fotografowanie mam chyba w genach. Mój brat także jest fotografem i podróżnikiem, z licznymi wystawami i imponującym dorobkiem. Uwielbiam robić zdjęcia ludziom, którzy nie wiedzą, że są fotografowani, wtedy są sobą, prawdziwi. Fotoreportaże pojawiły się w moim życiu trochę z konieczności, bo chodząc na wydarzenia polonijne, zawsze miałam aparat w ręku. Teraz muszę je katalogować, choć ciągle odkładam to na później, a czas ucieka… Przymierzam się też do wystawy moich fotoreportaży, to mój kolejny plan. Nie wiem, skąd biorę na to wszystko energię, ale dopóki jeszcze ją mam, korzystam z niej w pełni.
Jak z Twojej perspektywy wygląda codzienne życie Polonii w Austrii? Z czym mierzą się ludzie, a co ich szczególnie napędza? Przeciętnego Polaka napędzają pieniądze, tak to widzę. Prawdziwych społeczników czy wolontariuszy spotyka się rzadko, dominuje konsumpcjonizm i oczekiwanie, że „nic za darmo”, a jeśli już, to chociaż za symboliczny „kciuk w górę”. Sama należę do wymierającego gatunku i czasem marzy mi się zwykłe „dziękuję”. Większość Polaków tutaj nie jest zintegrowana, to często osoby pracujące 4–5 dni w tygodniu i spędzające weekendy w Polsce. Ich celem jest zarobić, wybudować dom w kraju i „adios Austria”, bez angażowania się w życie Polonii. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja tych, którzy są tu od lat. Tutaj wychowali dzieci, które skończyły szkoły i studia, i to oni chętniej utrzymują kontakty z Polonią. Nowo przybyli zderzają się z barierą językową (znajomość angielskiego nie zawsze wystarcza oraz z realiami austriackiego systemu socjalno-prawnego. Niestety, nie wszystko, co czytają na forach internetowych, jest prawdą, a pieniądze w Austrii nie leżą na ulicy.
Czy zdarzyło Ci się coś wyjątkowego, lub wzruszającego „za obiektywem”, coś co utwierdziło Cię, że warto to dokumentować? Przeglądając czasem swoje foldery ze zdjęciami, natrafiam na sytuacje i twarze ludzi, których już z nami nie ma. Wtedy żałuję, że nie poświęciłam im więcej czasu. Widzę uchwycone momenty, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Wracają wspomnienia, uczucia i emocje, czasem smutne, czasem radosne. To jak podróż w czasie. Kocham to uczucie i możliwości, jakie daje fotografia.

W Twoich relacjach pojawiają się zarówno elementy kultury, edukacji, wspólnoty jak i codziennego życia. Co według Ciebie jest najbardziej niedocenione w spojrzeniu na Polonię? Uważam, że najbardziej niedocenianą grupą Polaków w Austrii są seniorzy. Młodzi mają swoją pracę, znajomych, zakładają rodziny, korzystają z życia, wychodzą na dyskoteki, na drinka, sami się organizują, a w tym wszystkim wspierają ich portale społecznościowe. Seniorzy natomiast mają piękne wspomnienia i ogromną wiedzę, ale często nie mają z kim się nimi podzielić. Powodów jest wiele: choroba, osamotnienie, wycofanie się z życia społecznego, brak rodziny, a także brak motywacji czy umiejętności obsługi internetu. To sprawia, że omija ich wiele ciekawych wydarzeń i okazji do poznania innych seniorów. Mam kilka pomysłów, jak wypełnić tę lukę. Być może w przyszłym roku zacznę ich realizację, oby tylko zdrowie dopisało.
Jakie masz teraz w planach projekty albo wydarzenia które szczególnie chciałabyś pokazać swoim aparatem lub opisać? Tak jak wspomniałam wcześniej, planuję projekt skierowany do seniorów. Kolejnym pomysłem jest wystawa podsumowująca 15 lat istnienia Elipsy, poświęcona tym niedocenionym lub tym, którzy odeszli, a zrobili wiele dla Polaków w Austrii. Chcę też doprowadzić do końca program „Książka”.
Jak patrzysz dziś na Polskę i Austrię, swoje dwie ojczyzny?
Pokochałam Austrię, moją drugą ojczyznę. W Polsce żyłam krócej niż tutaj, ale wciąż mam ją głęboko w sercu. Tam jest moja rodzina, przyjaciele i piękne wspomnienia. Czy wrócę kiedyś na stałe? Raczej nie. Jestem na emeryturze, w Wiedniu mam swoje centrum życia. Jak mówią: „starych drzew się nie przesadza”. Po tylu latach i pełnej asymilacji z nową ojczyzną zmienia się system wartości. Na szczęście dzięki nowym technologiom mogę codziennie rozmawiać z synami i wnukami, choć dzielą nas setki kilometrów, to pozostajemy blisko.


Drodzy Czytelnicy 👋
Dziękujemy za lekturę i wspólną podróż przez świat mediów polonijnych. W kolejnych tygodniach zaprezentujemy sylwetki kolejnych redaktorów – ludzi, którzy budują mosty między Polską a Polonią na całym świecie.
Pozostańcie z nami i niech każdy z tych wywiadów będzie okazją do refleksji, inspiracji i lepszego zrozumienia misji, jaka przyświeca mediom polonijnym.
Agnieszka Smydra – redaktor ŚSMP
Napisz komentarz
Komentarze